czwartek, 23 maja 2013

2. O współczesnym systemie monetarnym, część druga

W poprzednim wpisie przedstawiłem instytucjonalne podstawy systemu monetarnego współczesnego kapitalizmu. Czynią one z całości pieniądza dług, od którego społeczeństwo musi „zbiorczo” systemowi bankowemu płacić odsetki. Tak jak jednak cały pieniądz emitowany do cyrkulacji jest długiem, tak globalny wolumen długu nie jest równy globalnej podaży pieniądza – zwykle jest on znacznie większy.
Pieniądz fiducjarny (nie mający pokrycia w żadnym realnym dobru) wytwarzany jest z niczego pod zastaw obligacji rządowych lub aktywów banków prywatnych. Tym samym jest on de facto pierwotnym instrumentem dłużnym współczesnego kapitalizmu – swym istnieniem kreuje on dług i zarazem posiada moc spłaty wszystkich powstałych w ten sposób zobowiązań. W ramach dłużnego systemu monetarnego kreacja pieniądza jest tworzeniem długu, natomiast spłata tego ostatniego jest pieniądza niszczeniem. Środki płatnicze w ramach spłaty długu nie powracają do banków, by zostać tam złożone, lecz ulegają likwidacji. By być ścisłym, niszczeniu ulega kapitał, natomiast odsetki od niego są zyskiem banku, który następnie decyduje czy przekazać go swym właścicielom, czy też zasilić kapitał własny instytucji. Spłacanie bankowego kredytu jest wrzucaniem pieniądza do „czarnej dziury”, z której się on nie wydostaje, by posłużyć do spłaty zobowiązań następnych. Tym samym gospodarka kapitalistyczna nie tyle pieniądz posiada, co jest jego „obszarem przerobowym” – pożycza od systemu bankowego na procent, użytkuje go, po czym oddaje emitentom wraz z przewidzianym procentem. 
   Udzielenie pożyczki przez bank lub inną instytucję finansową nie musi wiązać się z kreacją pieniądza. Pieniądz już istniejący może zostać pożyczony innemu podmiotowi, zaś prawnym dowodem takiej transakcji jest instrument dłużny – weksel, obligacja, bon, list zastawny i inne. W ten sposób powstaje narzędzie finansowe, które nazwać można wtórnym instrumentem dłużnym, w odróżnieniu od pierwotnego, którym jest sam pieniądz. Mamy więc trzy podstawowe typy instrumentów dłużnych, obecnych w tzw. rozwiniętym kapitalizmie. Pierwszym jest pieniądz banku centralnego (czy to w formie papierowej czy elektronicznej), pożyczany na procent rządowi pod zastaw obligacji państwowych bądź bankom prywatnym pod zastaw ich portfela kredytowego. Drugim jest pieniądz bankowy, który jest kreowany przez banki prywatne a następnie pożyczany na procent rozmaitym niebankowym podmiotom, czy to fizycznym czy prawnym. I wreszcie ów wyemitowany w postaci długu pieniądz jest powtórnie pożyczany na procent, przez (także)niebankowe podmioty, tworzące w ten sposób trzeci typ dłużnego instrumentu w postaci obligacji, bonu, listu zastawnego i in. Powyższe formy kredytu tworzą trójstopniową piramidę długu, w ramach której wtórne instrumenty dłużne „leżą” na pieniądzu skryptowym, zaś pieniądz bankowy leży na pieniądzu banku centralnego, który w obecnym systemie jest ostatecznym (ultimate) środkiem wymiany ekonomicznej. Nominalna suma powyższych instrumentów dłużnych tworzy globalną podaż długu do gospodarki, którą zapisać można w postaci prostego równania:

D = C + S + P 

gdzie: D to całkowity dług w gospodarce, C to nominalna wartość pieniądza banku centralnego (w postaci papierowej bądź elektronicznej), S to nominalna wartość pieniądza skryptowego, powstałego w wyniku akcji kredytowej banków komercyjnych, P to nominalna wartość wtórnych instrumentów dłużnych (bonów, obligacji, listów zastawnych i in.). W praktyce współczesnego kapitalizmu większość emisji długu do gospodarki jest pochodną pożyczenia już istniejącego pieniądza, wyrażanego przez wtórne instrumenty długu. Tym samym kreacja długu przez system bankowy jest cząstką globalnego zadłużenia współczesnych systemów ekonomicznych. Na przykład w Islandii, u szczytu dłużnej ekspansji w 2008 roku, całkowita podaż długu do gospodarki sięgnęła 1000% PKB, natomiast łączna podaż pieniądza papierowego i bankowego nie przekraczała 100% PKB. Tym samym ponad 90% zadłużenia Islandii nie było bezpośrednim skutkiem kreacji pieniądza przez system bankowy. Inne kraje kapitalistyczne notują podobny rozkład narzędzi dłużnych.
   Powyższe ujęcie podaży długu do gospodarki koresponduje ze spojrzeniem światowych władz monetarnych. Na przykład amerykańska Rezerwa Federalna uważa podaż pieniądza za sumę poszczególnych typów instrumentów dłużnych – od pieniądza banku centralnego po obligacje. Amerykański bank centralny, obok kilka lat temu zarzuconego M3, Rezerwa Federalna publikuje jeszcze szerszy agregat monetarny – L (ang. liquidity). W skład tej kategorii wchodzą na przykład bony oszczędnościowe rządu federalnego, krótkoterminowe obligacje Departamentu Skarbu, krótkoterminowe instrumenty dłużne firm prywatnych (ang. commercial paper) czy też nakazy wypłaty dane bankom (ang. banker’s acceptance), które następnie, o ile bank cieszy się dobrą reputacją, mogą stać się instrumentami dłużnymi na rynku pieniężnym; generalnie na agregat L składa się M3 oraz wszelkie aktywa finansowe, które mogły być szybko spieniężone z żadną lub minimalną stratą. Nominalna wartość agregatu L składa się zatem z pierwotnego instrumentu dłużnego (pieniądza) oraz niektórych, tj. najbardziej płynnych instrumentów wtórnych.
   Oto więc logika współczesnego systemu monetarnego a tym samym kapitalizmu. Dzisiejszym pieniądzem jest po prostu suma instrumentów dłużnych, powstałych bądź to w wyniku kreacji pieniądza przez system bankowy, bądź wskutek transakcji ponownego pożyczenia już istniejących środków płatniczych. Innymi słowy pieniądz we współczesnym kapitalizmie jest oprocentowanym długiem wobec systemu finansowego, co niesie fundamentalne skutki dla działania systemu społecznego. Najbardziej oczywistym jest olbrzymi transfer bogactwa od społeczeństwa do finansjery za pomocą odsetek dopisanych do każdego instrumentu dłużnego. Wpływ udłużnienia środków pieniężnych na społeczeństwo sięga jednak znacznie dalej i omówię je w kolejnych wpisach. 

Krzysztof Rogoziński  

*** poleć proszę tego bloga swoim Znajomym ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz